O uzdrawianiu ludzi
którzy są:
beztroscy – bo żyją nie licząc się z
mechanizmami
przyczynowo-skutkowymi
bezradni – kiedy zło dotyka ich
bezpośrednio
fanatyczni – gdy szukają pomocy
okrutni – gdy pomocy
nie znajdują
nieprzewidywalni– mogą użyć pomocy by się zdegenerować
cudowni – bo dostarczają
wzruszeń i mimo wszystko
można ich kochać
bezcenni – bo mają w sobie cząstkę
Boga
Życie człowieka jest pasmem doświadczeń, Powinnością człowieka jest pozytywne
ustosunkowanie się do nich. Jest to droga samorealizacji duchowej, tworząca korzyść
życiową. Nie jest nią pieniądz, ani inne dobra materialne. Tą korzyścią jest
harmonia wewnętrzna, w której możemy się realizować. Doświadczenia życiowe
zawierają dobro i zło. Dobro pomaga nam osiągać cel, a zło przeszkadza, ukazując
jednocześnie nasze niedoskona-łości. Tam właśnie nas dotyka - jako zaburzenie - w
nieharmonijne miejsca naszej osobowości. Celem zła jest tworzenie uwarunkowań
powodujących degenerację duszy. Człowiek mający wolną Wolę może się napełniać
dobrem albo złem. Jeżeli napełnia się złem, to ono degeneruje duszę i prowadzi ją
na zatracenie. W przypadku wypełnienia dobrem, powstaje harmonia ducha z materią.
Umożliwia to duszy przyjęcie Bożego pokoju, potrzebnego do połączenia jej z Bogiem.
Im więcej ma dusza potrzeb przemiany, tym więcej jest zła w doświadczeniach życiowych
człowieka. Tym samym, życie jest trudniejsze i więcej jest w nim cierpienia. Ludzie są
na ogół dobrzy, lecz słabsi duchowo od zła. Dzięki temu jest możliwy naturalny
odruch prośby kierowanej do Boga, o pomoc przy rozwiązywaniu trudnych i ciężkich
zadań. Jest to nauka pokory, która umożliwia współdziałanie z Bogiem, mające na
celu uświęcenie duszy w ludzkim bycie. Niestety, takie postępowanie należy jeszcze do
mniejszości. Większość ludzi świadomie lub instynktownie, kierowana pychą walczy ze
złem tego świata, którego działanie odczuwa poprzez swoich bliźnich. Walczący ze
złem osobnik (nawet w Imię Boże), traci energię życiową i czas przeznaczony do pracy
nad sobą. Nie realizuje siebie w duchowym planie, lecz obudowuje własną pychę
materialnymi elementami swoich poczynań. Uderzając w zło - trafia bliźniego, w
którego uwarunkowaniach życiowych to zło działa. Krzywdząc Go umacnia jeszcze zło, z
którym walczy. Stwarza tym dla siebie i innych ludzi wtórne owoce zła, których
nagromadzenie w połączeniu z oszołomieniem walką i brakiem pozytywnych efektów jego
starań, inicjuje zgorzknienie duchowe. Zgorzkniała dusza traci odporność na podszepty
zła, prowadzące Ją do buntu przeciwko Bogu. Tak się dzieje z ludźmi, którzy aktem
wolnej woli nie przestawili w swej duszy dźwigni przełącznika z pozycji ,,pycha” na
pozycję ,,pokora’’. Wszelkie działania człowieka w pozycji ,,pycha’’ oraz
przekazywana mu pomoc, są nieefektywne dla samorealizacji, by nie powiedzieć –
szkodliwe.
Boży dar uzdrawiania jest pomocą, która uświadamia
człowiekowi tą prawdę a zarazem umożliwia, by aktem wolnej woli przemienił siebie. I
to już jest właściwe uzdrowienie. Im subtelniejsze odcienie pychy, tym bardziej
wyrafinowane, zakamuflowane i silne zło. Człowiek, który otrzymał dar uzdrawiania,
wypełnia polecenie Jezusa - ,,idźcie, wypędzajcie złe duchy i uzdrawiajcie”.
Tymi słowami przekazuje naśladowcom Swoje rozpoczęte dzieło oczyszczania ludzkich dusz
i harmonizowania ich z Bogiem. Choroby i udręczenia są tylko pretekstem dla przekazu
Bożej pomocy, a nie celem samym w sobie do działań wyrzucających to zło z ludzkich
uwarunkowań życiowych. Pomoc uzdrowiciela umożliwia pozytywną przemianę duchową. Gdy
to nastąpi, zło traci rację bytu jako wskaźnik i pobudzenie do przemiany, a owoce jego
mogą znikać zgodnie z Bożą wolą pod działaniem Jego mocy. Wszelkie inne działania
pomocne w chorobach i udręczeniach, są w mniejszym lub większym stopniu oddziaływaniem
szamańskim. Wniosek ten wynika z faktu, że bez względu pod jakim szyldem działa
szaman, to rodzaj i efekt świadczonej pomocy warunkuje od swojej woli.
Z tego wynika, że jest to uszczęśliwianie na siłę bez
względu na towarzyszące temu intencje i pobudki. Nie ma to nic wspólnego z Bożym
planem tworzenia harmonii. Człowiek z darem uzdrawiania, przekazuje choremu i
udręczonemu Boże błogosławieństwo. Czyli usuwa blokujące Jego wolną wolę zło, aby
mógł - jeżeli chce - aktem wiary przyjąć pomoc i ją twórczo wykorzystać.
Pomaga potrzebującemu pomocy zrozumieć mechanizmy przyczynowo-
skutkowe i rolę jaką w nich odgrywa dobro i zło. Zachęca do aktywnej postawy w
kreowaniu siebie oraz relacji międzyludzkich. Jest to zgodne z zaleceniem Jezusa, aby nie
być „letnim” czyli biernym wobec uwarunkowań degenerujących duszę. Jeżeli sami
nie jesteśmy w stanie rozwiązać problemu, to należy prosić o pomoc bliźniego czy
Boga i to zadanie rozwiązać. To jest trudna droga. Nieraz potrzeba dużo czasu, by
poznać prawdę o sobie, by ta prawda wyzwoliła z grzechu i jego owoców. Nie należy
iść na łatwiznę i zlecać innym rozwiązanie naszego zadania. Może pojawić się
„usłużny” i usunąć zło, które nam doskwiera, a z nim możliwość poznania
siebie. Usuwając mniejsze zło może utrudnić lub nawet uniemożliwić zbawienie, bo
przerwie proces oczyszczających przemian przez cierpienie. A cierpienie jest istotnym
elementem samorealizacji oczyszczającej.
Gdyby tak nie było, to Jezus nie użyłby go w procesie
odkupienia ludzkości. Zatem uzdrawianie to pomoc w nauce:
pokory –
współdziałanie z Bogiem w Jego planie,
miłości –
współpracy z bliźnim w celu uświęcania się, a nie czynienia
nawzajem krzywdy, przy okazji walki ze złem.
Pomoc szamańska ma jedynie na celu osiągnięcie spektakularnego efektu w materialnej
rzeczywistości. Posługa uzdrawiania ma za zadanie uzdrowienie duszy. Jeżeli do tego
jest wskazane usunięcie z ciała owoców zła, to wtedy bez specjalnych starań
uzdrowiciela Boży skalpel czyni to, nierzadko w cudowny sposób. Ale bywa i tak, że nic
nie tnie, dla złudnej nadziei poprawy zdrowia. Odbija tylko Boży blask w gasnące oczy
by człowiek nie bał się mroku, który musi przejść na drodze do światła.
Te kilkadziesiąt zdań mówiące o uzdrawianiu są tylko
przysłowiowym czubkiem góry lodowej, trudnej do ogarnięcia rozumem i zmysłami.
A przecież, jest ona okruchem wielkiego lądolodu, który z kolei jest drobiną wobec
całej ziemi, a ta nicością wobec wszechświata. Wszechświat zaś, jest tylko
projekcją Bożej Woli, w której powołał nas do istnienia, abyśmy w odpowiednich
uwarunkowaniach samorealizowali się na Jego obraz i podobieństwo.
Kto, mając świadomość skali zróżnicowania w relacji człowiek i Bóg, choćby w tak
małym wycinku Bożej rzeczywistości, jaką jest uzdrawianie, sam będąc jak bakteria,
żerująca na grudce materii przylepionej do szyby wieżowca, może powiedzieć – „to
miasto mi się nie podoba, zburzę je i zbuduję lepsze”. Kto w tym temacie ma
wynikające z własnego „ja” odrębne zdanie, ten jest w stanie oszołomienia, po
skażeniu złem natury destrukcyjnej.
Nie rozumem, zmysłami, nauką czy filozofią, lecz intuicją i subtelnymi odczuciami, na
drodze pokory i miłości może człowiek odczuć Boga i nawiązać z Nim dialog,
poczynając od słowa „pragnę”.
Pragnę niech się wszystko dopełni i wykona w planie Twoim, Boże. Wiedza zawarta
w tych zapiskach powstałych z refleksji o uzdrawianiu nikogo do niczego nie zobowiązuje,
ani nie zmusza do niczego.
Nie występuje też przeciw nikomu.
Jest, bo jest. Wolna wola.
Można jej użyć, lub pominąć, gdy znajdzie się na drodze ludzkiej samorealizacji. |